Dylemat twórca czy odbiorca

Co lepsze? Sam nie wiem. Odbiorca patrzy i chłonie. Może swobodnie napawać się widokiem krajobrazu, odczuwać dźwięki.... po prostu w tym być, o ile potrafi świadomie to zrobić. Twórca natomiast prze państwa chce to odzwierciedlić w czymś na zewnątrz. Musi i tyle. 
Dla przykładu sedom (na mojej wsi znaczy to se myślę) to zdjęcie wczoraj robiłem na pobliskim Dziale. Generalnie wniosek, żem nie chłoną tylko robił zdjęcia. 
Jeśli o zdjęcia chodzi to faktycznie trudno mi jest w momencie pstrykania chłonąć chwilę. Bardziej zajmuję się wtedy parametrami ostrości, przesłony, kadru... Więc pomiędzy mną a tym co TU pojawia się osprzęt do zatrzymania chwili owej. 
Rezultat jest taki, że nie doświadczyłem tak do końca momentu, za to mam uwiecznione wspomnienie. Jest to jednak tylko wspomnienie.
Co innego kiedy idę, coś zobaczę i cyk. Tyle. Było wtedy doświadczenie chwili a potem uwiecznienie. Na przykład zdjęcia serc są czymś takim (od lat je spotykam na swojej drodze), mordka małpy z błota i śniegu, gra cieni we włosach, czy niebywałe podobieństwo między bursztynem a skwarkami. Takie coś widzisz kątem oka i nagle świadomość co to takiego. Błysk, moment i widzisz.
Kolejna (może już tego za dużo ale co tam) sprawa to tworzenie czegoś. To coś moim zdaniem zawsze powstaje z wrażeń, doświadczania i uczuć idących za tym. Osobiście mam tak, że mimo abstrakcyjnego podejścia do twórczości widzę w moich pracach to czego doświadczałem wcześniej. Dlatego mam wrażenie, że najlepsze prace powstają po wyjeździe w góry, spacerze i ćwiczeniu.


Zresztą ku mojej radości potwierdza się ta teoria w komentarzach, po publikacji gdzieś coś teges ;)











Komentarze